Wiersze Wisława Szymborska

album atlantyda ballada bez tytułu cebula chmury chwila w troi cień clochard czwarta nad ranem do serca w niedziele drobne ogłoszenia dwie małpy bruegla dworzec elegia podrożna film lata sześćdziesiąte fotografia tłumu fotografia z 11 wrzesnia głos w sprawie pornografii hania hitler jaskinia jeszcze klucz konkurs piękności męskiej kot w pustym mieszkaniu listy umarłych ludzie na moście miłość szczęśliwa muzeum na powitanie odrzutowców nagrobek Nic dwa razy niespodziane spotkanie niewinność notatka obóz głodowy pod jasłem pejzaż pięta pogrzeb pomyłka Próba prospekt przy winie przyjaciołom przypowieść relacja ze szpitala reszta rozmowa z kamieniem ruch ścięcie sen nocy letniej sto pociech urodzony utopia w rzece heraklita wieczór autorski wiersz ku czci wietnam woda wrazenia z teatru wszelki wypadek wywiad z dzieckiem zakochani zdumienie żywy

Wiersz: Hania - Wisława Szymborska

Hania

Widzicie, to jest Hania, służąca dobra.
A to nie są patelnie, to są aureole.
A ten rycerz ze smokiem to jest świety obraz/
A ten smok to jest marność na tym łez padole.

A to żadne korale, to Hani różaniec.
A to buty z nosami startymi od klęczeń.
A to jej chustka czarna jak nocne czuwanie,
kiedy z wieży kościoła pierwszy dzwon zadźwięczy.

Ona widziała diabła kurz ścierającego z lustra:
Był siny, proszę księdza, w takie żółte prążki
i spojrzał tak szkaradnie, i wykrzywił usta,
i co będzie, jeżeli wpisał mnie do książki?

Więc ona da na bractwo i da na mszę święta,
i zakupi serduszko ze srebrnym płomieniem.
Odkąd nową plebanię budować zaczęto,
od razu wszystkie diabły podskoczyły w cenie.

Wielki to koszt wywodzić duszę z pokuszenia,
a tu starość idzie i kość kością stuka.
Hania jest taka chuda, tak bardzo nic nie ma,
że zabłądzi w bezmiarze Igielnego Ucha.

Maju, oddaj kolory, bądź jak grudzień bury.
Gałązko ulistniona, ty się wstydź za siebie.
Słońce, żałuj, że świecisz. Biczujcie się chmury.
Wiosno, owiń się śniegiem, a zakwitniesz w niebie.

Nie słyszałam jej śmiechu, płaczu nie słyszałam.
Wyuczona pokory, nic od życia nie chce.
Towarzyszy jej w drodze cień ? żałoba ciała,
a chustka postrzępiona ujada na wietrze.